Translate

środa, 2 listopada 2011

Tak niewiele zależy od nas . Liczymy na innych. A to oni często wydają na nas wyrok .


Życie częściej przygnębia niż cieszy , częściej rani niż daje szczęście i częściej daje kopniaka w dupę niż buziaka w czoło .
  Niestety tak już bywa . Czasem tylko zastanawiam się dlaczego właśnie ja .? Dlaczego właśnie mnie zawsze spotyka to najgorsze. ?
Nie oczekujcie ode mnie optymistycznego nastawienia do życia bo ono do mnie jest wręcz przeciwne . Nadeszły zmiany których zawsze tak strasznie się bałam i nadal boję . Nie umiem sobie z nimi radzić . Nie wiem co się ze mną dzieje , nie panuje nad sobą . Starałam się walczyć , ale przegrałam tą walkę wygrała ona - ta druga połowa . Jeszcze raz mówię nie oczekujcie ode mnie optymistycznego podejścia do życia, ponieważ sytuacje, które ostatnio miały miejsce bardzo zmieniły moje podejście do wszystkiego. Kolejny raz w moim życiu nastapiły dość radykalne zmiany, których bardzo się bałam i wciąż się boję. Ja moją walkę niestety już przegrałam , Ty możesz jeszcze ją wygrać . Powinnam pewnie wszystko wyjaśnić , no wiec zacznę od tego ,że cała moja rodzina mi się sypie , Ojciec zdradzał matkę ponad rok z trzema innymi kobietami . Mama z tego powodu się po dość nie radykalne rozwiązania . Rodzice się rozwodzą . Mój biologiczny ojciec nie chce mnie znać , poznać nadal . Straciłam już nadzieję ,że kiedykolwiek poznam moje przyrodnie rodzeństwo . Z jednym bratem i resztą może bym nawiązała kontakt , ale niestety biologiczny ojciec nie pozwoli mi na spotkanie ich . No jeszcze jest brat , starszy ode mnie , którego też zostawił on pewnie wiedziałby ja się czuję , ale odnaleźć go nie dam rady . Nie umiem i nie wiem jak się za to zabrać . Próbowałam i nic . Raczej nigdy go nie poznam . W szkole każdy się mnie o coś czepia ,że się zmieniłam i nie jestem sobą . Bo oni nie przechodzą tego co ja . Do tego z powodu ,że przyjaźnie się z Natalią , większość dziewczyn bardzo dużo kieruje w naszym kierunku komentarzy nie miłych . Owszem nie przejmowałam się , ale na dłuższą metę to nie do przyjęcia bo tak właściwie boli mnie to co mówią , chociaż tego nie pokazuję . A one mają wyczute moją słabość i wrażliwość, cały czas to wykorzystują . Nawet jak nic nie powiem ,ani nic to czepiają się mnie i coś mówią do mnie bo wiedzą ,że biorę to do sobie . No ja nie dam sobie w kaszę dmuchać i nie dam się poniżać ,czy ośmieszać , ale mnie to już zaczyna strasznie denerwować . Odpowiem im coś to wypominają to ciągle i w ogóle . Potrafią nastawić wszystkich przeciwko nam . Są dwulicowa , a większość ludzi nie zdaje sobie z tego sprawy . I to nie ja się zmieniłam tylko one . Nie wiem dlaczego , ale zmieniły . Może jak komuś zazdroszczą ,bo każdy gada ,że nam zazdroszczą dlatego tak robią i mówią . Lecz wiem na pewne ,że jak kogoś nie lubią ,czy tam zazdroszczą potrafią być strasznie nieprzyjemne i wścibskie , koszmar . Wiec straciłam większość ilość swoich znajomych z powodu moich problemów , zachowania raczej nie bo umiem grać . Z powodu ich i ich pojebanych perswazji . Nie na miejscu . Strasznie mnie to Boli , bo każdy się ode mnie odsuwa i nie wiem kogo to wina . Igor - kiedyś mój najlepszy przyjaciel na którym zawsze mogłam polegać , wiem że był we mnie zakochany , ale nie dał nam szansy , zakochał się w innej i odkochał we mnie . To jakoś specjalnie mnie nie ruszało , ale to ,że się ode mnie odsunął już tak bo to boli . Nic nie pisze i w ogóle . Nic nie mówi . Nie pyta co u mnie , a jak zapyta to już potem nie zapyta dlaczego tak . Nie chce rozmawiać o mnie i o moich problemach , o swoich też . Wiec w ogóle lepiej nie gadać . A najgorsze to straciłam go i straciłam największe życiowe wsparcie , mogłam powiedzieć mu wszystko , wyżalić się , porozmawiać , liczyć na radę i wsparcie . Wiem ,że jak bym chciała od razu byłby u mnie . Strasznie go za to kochałam po przyjacielsku i ceniłam . A teraz ? Nic mu nie jestem w stanie powiedzieć , nic napisać . Nawet cześć ..Nie ufam już mu i to on się ode mnie odsunął ... Była Julia , która musiała wyjechać do szkoły , kolejne wsparcie odeszło . Miałam tyle znajomych , tak fajnie mi się z każdym gadało , a teraz ? - to wszystko się zmieniło . Każdy się odsuwa . Magdyś nie ma czasu na moje problemy bo ma swoje własne . Agniesia , ta nadal należy do Best , ale ona sama nie ma jakoś super w życiu i nie zacznę jej mówić i obarczać moją sytuacją . I tak dużo jej mówię , a ona się przejmuje wtedy . Jest cudowna , Natalka też .. Ale niestety one nie mogą i nie umieją mi pomóc . Bo nie wiedzą co przeżywam i czuję . Nie miały tak , na pewno nie w takim stopniu .Ja tak strasznie potrzebuję rozmowy z kimś kto mnie zrozumie i to co czuję i jak robię . Pomoże , doradzi i powie co mam robić jak on <człowiek> sobie radzi . Chociaż by przytuli i pozwoli się wypłakać . Po kolei kończy się każda moja przyjaźń i znajomość z każdym , nie rozumiem dlaczego . To tak boli , boli wiadomość , że przepadł kontakt z Barkiem , Aleksem , Adrianem przecież to byli tacy wspaniali znajomi . Do tego ta myśl ,że nie mam do kogo się zgłosić o pomoc i radę . Nie mam z kim pogadać . Brakuje mi bliskości drugiej osoby , jej wsparcia i chociaż przytulenia .Z Dawidem nie wyszło , niestety .Do tego teraz ta głupia przeprowadzka za granicę , nie jest mi łatwo tu , a co dopiero tam . Jak już teraz muszę się rozstać z tymi co mi zostali .. Wiec wszystko dookoła mi się wali , aja nie wiem czemu i nie mam na to wpływu . A chociażby nie wiem jak to naprawić . W domu nie mam czym się zająć . Bo wiem ,że kocham kogoś komu kompletnie na mnie nie zależy . I dopiero sobie teraz uświadomiłam ,że przez całe życie na serio kochałam tylko Kubę , Dawida i Oskara . W takim sensie ,że byłam dla nich gotowa poświęcić dużo , wiele . No więcej niż dla innych , bo chociaż  z żadnym mi nie wyszło to o każdym z nim myślę na okrągło . Te sentymenty , niestety zawsze wracają . Kuba jest szczęśliwy z inną teraz . A Dawid , nie wiem . Nie dałam mu 2 szansy , pewnie źle zrobiłam .. No trudno . Oskarowi , też jej  nie dałam , ale moje uczucie do niego całe szczęście już mija . Nie mogę ciągle o nim myśleć i się zadręczać jak on ma mnie gdzieś . A ja mam tego wszystkiego dość już . Radzę sobie i każdy wokół się dziwi . A w sumie kompletnie nie radzę , ale nie okazuję tego no umiem grać .Nie chce się tłumaczyć , nie chce o tym mówić . A w głębi duszy odczuwam  potrzebę wygadania się i powiedzenia wszystkiego i chociaż jakiej pomocy od kogoś kto mnie rozumie . Rady czy coś . Ale cholernie się boję , wiec wolę nadal dusić to w sobie i nadal być tą super pozytywną optymistką za którą mnie mają , nie wile osób zna moje prawdziwe ja . Oblicze to moje .. Ale coraz bardziej zaczynam się martwić o moją siostrę bo tak jak ona sobie świetnie radę dawała ta teraz zupełnie nie potrafi i boję się o nią . Wiec muszę coś zrobić , tylko jeszcze nie wiem co . Czasem też należy się przerwa od tego wszystkiego , ale czasem też coś nam na nią nie pozwala . Ja po prostu jestem tchórzem ,który nie ma odwagi być sobą . Chce po prostu zostać sama , zamknąć się w pokoju , słuchać muzyki , poukładać sobie wszystko obmyślić plan , dalszy plan działania . A zarazem chce kogoś kto mnie przytuli , pocałuje , kogo będę miała blisko i będę tą jego bliskość czuła strasznie chcę i tego pragnę . Ktoś kto powie ,że mam się pozbierać , wstać i iść dalej , ale ja nie umiem nikogo pokochać , zaufać mu .. Boję się miłości , boję się kogoś pokochać bo zawsze go stracę jak się okazuje przyjaźń też . Nie wiem co robić , załamuję się i staczam . Boję się odrzucenia , ja chce kochać i być kochaną , ale nie umiem znaleźć takiej osoby , która mnie pokocha taką jaką jestem wady i zalety . Kogoś kto będzie ze mną bez względu na wszystko , bez względu na wszystkich dookoła . Chce oraz pragnę tej osoby , ale zarazem się boję i nie pozwalam się zbliżyć . Nie daję szansy . Wiec uciekam się w świat nauki , co w ogóle nie pomaga , ale mogę zapomnieć  o problemach bo myślę o czym innym .  Ale ile można ? Przyjdę do domu o 14:30 , zjem jest 15 . Przepiorę się ogarnę w pokoju i siadam do lekcji , nie dochodzi godzina 16 i już wszystko zrobione . Nawet na cały tydzień , wszystkie lekcje bo robię lekcje , które zadane są danego dnia . Zaczynam się uczyć , ale co mi to daje jak w weekend poczytam i umiem na wszystkie sprawdziany na cały tydzień .? Czym mam się zająć żeby od tego uciec ? Od codzienności , szarej rzeczywistości . To nic nie pomaga , nie pomagają spacery , wypady , muzyka . Nie pomaga rozczulanie się nad sobą . Wiec dziś przeżyję następnie cholernie ciężki dzień dla mojej psychiki . Jak ja to ubóstwiam po prostu . Kolejny dobijający , staczający się coraz bardziej dzień . Mam dość życia szczerze mówiąc . Straciłam dwie osoby na których zależało mi najbardziej bo odeszły w ten drugi świat , a one był dla mnie najważniejsze i chcę się znaleźć tam z nimi . Z moim dziadkiem , który praktycznie mnie wychował , był dla mnie ojcem , bratem i dziadkiem jednocześnie . Zawsze mogłam na niego liczyć to on mnie wychowywał, uczył , pomagał doradzał .. Lecz na każdego przychodzi pora , ja chce być już z nim , ale nie mogę zawieść tych tu . Ciężki wybór . Najbardziej boję się ,że kiedyś nie wytrzymam tej presji i już nie będę myślała o innych po prostu odejdę . A To życie nadal kopie mnie na każdym kroku . Większość ludzi bawi się mną , moimi uczuciami , moją psychiką i chyba nie rozumieją ,że mnie to na prawdę strasznie boli i nie jest mi ani prosto ,ani łatwo żyć , aż każdy po kolei i dookoła rzuca mi kłody pod nogi i już potem się ze mną nie liczy . Olewa mnie i moje uczucia .Ogarnia mnie pochłaniająca wewnętrzna cisza , zamykam się . Panuje nieład , niełaska i nieposkromiony ból we mnie . I nikt z Was nie ma pojęcia jak się czuję .Nikt nie zna mojej drugiej twarzy .

" I nikt nie zna i nie pozna jej prawdziwej twarzy , którą skrywa mrok rzeczywistości i szarej codzienności,
jak  ciemność co oblicza dwa ma , dwie głowy skrywa i w grze tą prawdziwą ukrywa .
Ona sama , załamana , zraniona , nie pokochana w życiu udawanej radości  skrywana .
Udawanego szczęścia ,do rozpaczy  wejścia .To coś co nazywa się podejście , zwarcie lub otwarcie jej osobowości strzeże . Na mierze  szczęście, do świata ciemnego zejście .  I dziś już jej wszystko jedno . Bo To tylko gra co życiem się zwie . A ludzie to pionki , na planszy trudności . Codziennej nudności , ludzkiej marudności .To smutne jakie życie potrafi być nudne , sztuczne ,  obłudne i paskudne , wszystko takie złudne . A ona to ta mozolna realista co swoje życie w piąstkach zaciska . Każdy dookoła uciska i jej świat zamyka jak małego kamyka . Jej ból , jej krzyk nie da nic . Bo w końcu każdego czeka śmierć , pożegnanie i bolesne rozstanie. Jak powolne zasypianie , życia ziemskiego zakończenie . Umieranie jest jak ostatnie słońca twarzy rozjaśnianie . "  Wiec kończę tym cytatem , miłego wieczorku ja chyba idę czytać . Ktoś chce ze mną popisać na ten temat , czy coś .? Pomóc ? Niech się zgłosi . : *