No właśnie , Czasami
mam ochotę iść, nie patrzeć za siebie, nie wracać, nie czuć nic
i nic nie wiedzieć. A dlaczego ? Bo mnie ten cały świat dookoła
przytłacza . Przytłacza mnie codzienność , rzeczywistość . Moje
życie mnie przytłacza . Uświadamiam sobie z dnia na dzień coraz
bardziej ,że nie mam po co ,ani dla kogo żyć . Wiem ,że może
jestem w jakiś stopniu potrzebna innym ludziom bo potrzebują mojej
pomocy , a nawet rad i to właśnie dla nich tu jestem , a tak po za
tym to nie wiem . W moim życiu ciągle jest tak samo , niezmiennie .
Niezmiernie mnie to przytłacza ,że od roku wszystko mi się po
kolei wali i nie pamiętam co to takie prawdziwe , rzeczywiste ,a nie
udawane szczęście .. Udawać może każdy , ja niestety robię to
dla innych . Żeby nie pokazywać ,że jest mi źle ,że jestem
załamana . A może dla siebie ,żeby się nie tłumaczyć . Na
prawdę w moim życiu od dawna nic mi się nie układa , cały się
czas wali i jest gorzej . Obojętnie kogo to swego życia przypiszę
to i tak w jakiś stopniu mam gorzej . I się zastanawiam jaki jest
tego cel ? Przyczyna ? Dlaczego ja ? Czym zasłużyłam ? Co źle
robię ? Przecież jak bym wiedziałam zrobiłabym wszystko żeby to
zmienić . Podobno wszystko ma przyczynę i cel w przyszłości
,oddziaływuje na nas .. A ja się pytam jaki to ma cel w moim
życiu ? Mam taką małą nadzieję ,że kiedyś się do mnie los w
końcu uśmiechnie i powie " No Ej, ile ona się już
wycierpiała . To niesprawiedliwe , dajmy jej troszkę szczęścia "
, pragnę tego , chce tego . Mam nadzieję ,że nadejdzie tak dzień
w końcu i będę na niego czekać ile sił , nawet jeśli nadejdzie
on w starości .A może ja nie potrafię odnaleźć szczęścia w
codzienności ? Też możliwe , chociaż raczej umiem . Najgorsze
jest to ,że umiem pomagać ludziom , a sobie samej nie umiem
doradzić i szukam cały czas osoby ,która mnie wysłucha
,porozmawia ze mną , doradzi , pomoże i będzie wsparciem. Może
kogoś takie znajdę , jak ktoś by chciał spróbować mi pomóc
proszę niech napisze . A najbardziej w tej całej
rzeczywistości ,codzienności przytłaczają mnie ludzie i ich
zachowania , poglądy . Przecież gdyby nie oni, nie byłoby tyle zła
na świcie . Wierzę w miłość , wierzę w wiarę , wierzę w
przeznaczenie , wierzę w zjawiska paranormalne , wierzę w wszystko
co ma sens , w ludzi nie wierzę bo nie warto . A na moją opinię
wpływają takie czynniki jak obojętność na wszystko . Tego jest
juz za dużo i należy z tym walczyć .
Dobija mnie
to ,że większość , no większa połowa moich znajomych z Gadu
pisze do mnie tylko jak ma problem , przytłacza mnie to i boli .. Bo
nigdy nikt się nie zapyta co u mnie , a jak zada już to treściwie
pytanie " Co tam ? " , odpiszesz np. " masakra . "
, zapyta dlaczego , a obojętnie co napiszesz i tak będzie miał na
to wylane . Nic z tym nie zrobi napisze " Bardzo mi przykro "
, "dasz radę " lub " Będzie dobrze " , nikt nie
wysila się na więcej na pomoc , na rady . Nawet nie zwraca uwagi na
to co piszesz , ważny jest on i co się z nim dzieje . I dlaczego
jest tak ,że zawsze ja muszę radzić , pomagać i być wsparciem
dla wielu , a nikt nie może być dla mnie ? Dlaczego ? Ja każdemu
muszę uświadamiać ,że np. robi błąd , a mi nikt nie może
podejść i powiedzieć , chociaż napisać " Ogarnij się , co
Ty robisz ze swoim życiem ." . Ludzka obojętność jest
strasznie bolesna . Dajmy na to chociażby wierzących , którzy
nie chodzą do kościoła cały tydzień i idą tylko na mszę
Niedzielną ,żeby odśpiewać parę pieśni , odmówić parę
modlitw i mieć z głowy . Żeby ludzie zobaczyli ,że są .
Gdzie w tym wszystkim jest miłość do bliźniego , do Boga ? Gdzie
w tym wszystkim jest ludzka skrucha lub postanowienie poprawy ?
Zbliżenie się do Boga gdzie jest ? Przecież połowa młodych ludzi
idzie do spowiedzi z obowiązku i za chwilę i tak po pełnia te same
grzechy . Gdzie jest ludzkie zahamowanie ? O Bogu i o tym wszystkim
przypomną sobie dopiero jak będą coś chcieli , coś potrzebowali
. Przecież modlitwa z ludźmi starszymi daje o wiele więcej
radości , jest czuć w niej więź z Bogiem . Oni chodzą do
kościoła przez cały tydzień , modlą się chociażby o zdrowie ,
oni z wiekiem uświadamiają sobie ludzkie wartości . W ich
modlitwie idzie wyczuć tą więź . Widać ,że nie jest to takie
parę pieśni na odpierdziel ,tylko coś z głębią . Można się
skupić , pomyśleć , uświadomić sobie błędy . Wejść tak jak w
inny świat i o to w tym wszystkim przecież chodzi . Czemu młodzi
ludzie tak nie potrafią ? Czy dopiero z wiekiem starszym
uświadamiamy sobie wartości życia ? Ich spowiedź też jest
zupełnie inna , z żalem , z postanowieniem poprawy i ze
skruchą , której u innych brak . Dlatego ja tak nienawidzę chodzić
na niedzielne mszy święte ,ponieważ większość ludzi jest tam z
obowiązku , a nie z własnej woli . Widać jest kto pokazuje
się w inne dni w Kościele , a kto tylko w Niedziele . Ja wolałabym
żeby w Kościele w te dni było tak jak w zwykłe ,mniejsza ilość
osób , ale jest czuć tą więź z Bogiem , spokój , ten pokój .
Ale przecież to wszystko to jeden wielki błąd , jak zapytasz się
małych dzieci , a czemu jesteś dziś w Kościele ? , z pewnością
odpowiedzą ,że np. " Mama mi kazała ", a jak się
zapytasz " A sam nie chciałeś ? Wolałeś zostać w domu ? "
ich odpowiedź jest " Tak , tam jest ciekawiej , można
pooglądać bajki ." ,przecież to ludzie w tych małych ludzi
wpajają od małego te złe wartości . Może czasem lepiej usiąść
porozmawiać co taka Msza znaczy , co dzięki niej utrzymujemy .
Porozmawiać z takim dzieckiem , wytłumaczyć mu czym są łaski . A
nie ,że ono myśli ,że do kościoła chodzi się z obowiązku .
Podobno religia , katecheza w szkole jest tak potrzebna , przecież
ona nie daje tym dzieciaczkom nic , Jest polecenie " Pójdziesz
na różaniec więcej ,niż 15 razy dostaniesz nagrodę , czy
tam 6 " , automatycznie to dziecko nie robi tego dla Boga , wiec
nie skupia się ani na tym co mówi ksiądz , ani na niczym dla
niego liczy się ta nagroda . Po co to ? Czemu takiemu dziecku
nie może się za młodu wyjaśniać tych prawdziwych wartości ?
Podobno to mała zachęta , która wpaja w niego tyle złego ,a wy
nawet o tym nie wiecie . Wtedy każdy dziwi się , że młodzież
robi takie rzeczy , napada na innych . Jak ma robić inaczej , jak
nikt nie daje im odpowiedniego przykładu ? Za wszystko jest nagroda
, jest nagroda co chodzenie do kościoła , jest nagroda za zabicie
człowieka i ten ktoś się już nie zastanawia , robi to dla tej
nagrody . A Gdyby tak od małego powiedzieć ,że nagroda to coś za
dobre uczynki , trzeba odróżniać nagrodę złą od tej dobrej ,
nauczyć się dostrzegać inne wartości , innych ludzi niż tylko
siebie i swoje dobra . Przecież oceny na katechecie są czymś nie
do pojęcia to chyba największy błąd jaki może istnieć . Małe
dzieci oceniają to jako ocenę za własną wiarę? Przecież nie ma
takiego jak ocena za wiarę . Zapytasz się małego dziecka , a oceny
z religii masz za co , a odpowiedz " A no za dobre nauczenie się
modlitwy ." i znowu jest nagroda , chociaż ona nie robi to z
własnej woli lecz dla oceny , dla kogoś . Ja rozumiem ,że może
inaczej dziecko by się nie nauczyło . A czemu nie można wprowadzić
do szkół takiego czegoś jak katecheza uczynna , bez ocen ? Bez
oceniania naszej wiary . Przecież na Katechecie powinno się innym
tłumaczyć , przekazywać wiarę ,wiedzę na temat . Rozmawiać o
problemach z tym związanych , tłumaczyć dlaczego się tak robi .
Uczyć się wspólnie modlitw , pieśni na gronie klasy bez ocen ,
bez oceniania naszych umiejętności . Przecież połowa młodzieży
w szkole nigdy nie przeczytała np. Listu Apostolskiego , same nie .
Przeczyta to za ocenę lub na konkurs , a gdzie w tym wszystkim jest
chęć własna , nie z obowiązku ? Gdzie w tym jest Bóg ?
Gdzie w tym jest miłość do Boga ? Dajmy na to spotkania
księży , spotkania katechetów , wszystkie zjazdy oni rozmawiają
tam o wierze , uświadamiają sobie różne rzeczy . Czemu nie może
być tak z dorastającą młodzieżą ? Dziećmi ? Czemu je się z
tego wyklucza , czemu nie mogą być traktowani w jakiś chociaż
stopniu jak dorośli ? Przecież to jest dyskryminacja dorastającej
młodzieży pod względem wiary ,że z nimi się nie rozmawia o
wartościach . Liczy się tylko przerobiony materiał . Czemu nie
można wspólnie usiąść w kółku i porozmawiać o życiu , tak po
prostu o życiu . Gdzie w nim jest Bóg . Na którym miejscu jest w
naszym sercu . Przecież jeśli mały dzieciom od małego daje się
nagrody za pójście do kościoła to nic z tego nie ma , na
pierwszym miejscu w ich sercach jest nagroda , coś za coś . A potem
może być Bóg . Całkiem niedawno przed kościołem widziałam
Panią która do swoich dzieci powiedziała " Jak będziecie
grzeczni to będzie nagroda ." . Weszli do kościoła , dzieci i
tak rozrabiały . A jak wyszyli z Kościoła skaczą wokół matki i
pytają się " Mamo , będzie nagroda ?! Będzie nagroda ?! "
co to dał im ? Jaką lekcję życia dała im ta liturgia , ? Jakbym
wtedy zapytała je , czego się nauczył to ich odpowiedz byłaby "
no yy ,że jak będziemy grzeczni to będzie nagroda ". Czo o to
w tym wszystkim chodzi ? Czy taki jest tego cel ? Rozumiem ,że
można pomagać sobie w wychowaniu nagrodami , ale trzeba najpierw
nauczyć te dzieci , czy tą młodzież odróżniać te dobre , a złe
nagrody . Te które nam coś dadzą , nauczą od tych które nas
niczego nie nauczą . Przecież w miłości do Boga , chodzi o dobre
uczynki . O To co my robimy dla innych i dla niego , a nie o to czy
będzie dobra ocena z religii . Czemu na takich katechezach nie można
rozmawiać o dobrych uczynkach , które czynimy lub chcemy czynić .
Jak się te dobre , jakie złe . Przecież dobre uczynki można
znaleźć we wszystkim , nawet najmniejszej pomocy bliźniemu . Na
tym polega wiara , na tym polega modlitwa , na tym polka łączność
z Bogiem . Na uczynkach i modlitwie . A większość młodzież nawet
w Gimnazjum nie odmawiają nawet modlitwy . A czemu człowiek z tym
nie walczy ? Czemu tylko pogrąża drugiego ? Czemu nikt nie widzi
,że robi źle . Zapytać się w klasach Gimnazjalnych o co chodzi w
katechecie ich odpowiedź nie będzie brzmiała ,że o większym
połączeniu z Bogiem o wyjaśnieniu . Większość może tak
odpowiedzieć , ale w głębi duszy myśli o religii jak o normalnym
przedmiocie z ocenami . Dla maluszków liczą się te oceny , nie
liczy się w tamtym momencie Bóg , czemu pozwalamy wpajać w te małe
dzieci tą błędną hipotezę ? Wiara polega na uczynkach , o
których młodzież potrafi świetnie rozmawiać ,a sama z tym nic
nie robi lub robi coś , ale w małym stopniu . Każdy kręci się
wokół swojego dobra ? I ja się pytam gdzie w tym wszystkim jest
miłość do bliźniego ? Czemu w plan zajęć religijnych nie można
dać parę lekcji po prostu na wspólną rozmowę , bez ocen , bez
zadań , bez zajęć ? Czy to tak wiele , szczególnie w młodszych
klasach . To nie jest dużo ,a dużo robi w kierunku naszej wiary .
Powinniśmy się wspólnie mobilizować to tych uczynków ,
modlitwy . Rozmawiać o nich , jaki uczynek możemy spełnić każdego
dnia . Czy to tak wiele ? Czy Bóg od nas tak wiele wymaga ?
Pomyślcie . Większość młodzieży podchodzi do Bierzmowania jak
to obowiązku , bo chce mieć ślub . Mniejsza ilość podchodzi to
tego sakramentu tak ,że wstępuje w Nas Duch Święty . A nawet
jeśli już to zrobi to człowiek potrafi go w sobie zdusić .
Przecież rozwijanie się religii w tym kierunku to katastrofa .
Połowa Bierzmowanej młodzieży nie umiem nawet w Niedziele iść do
kościoła . A o tym wszystkim przypomną sobie , jak będę czegoś
potrzebowali od Boga . I człowiek , człowieka wrogiem . To człowiek
w człowieka wpaja to błędne przekonanie , Religia i nasza Wiara
jest dla nas . Dla NAS samych , nie jako obowiązek i to właśnie
należy tłumaczyć na lekcjach religii .Czemu ludzie nie potrafią w
życiu znaleźć chwili na Boga , usiąść i oddać mu chwilę
swojego życia nawet w ciszy . Czemu ludzie nie potrafię tego ,
wiedząc , że bóg poświęca dla nas całe swoje życie . Cały
czas . To naiwność człowiek i grzech go stacza . A nikt nie stara
się z tym walczyć . Przecież ludzka naiwność i obojętność
jest straszna . Obojętność na innych na ludzką krzywdę .
Starajmy się coś z tym zmienić i pomyśleć nad sobą . Świat
niszczy człowiek i to właśnie on może go tylko naprawić . Zawsze
zaczyna się od ziarna , od małego ziarenka ,ale z czasem jak
będziemy je pielęgnować wyrośnie coś większego , nie będzie to
nadal to małe ziarenko . Tak samo jest z nami i naszą wiarą ,
musimy ją pielęgnować .
Co się z tym światem
dzieje ? Co my z nim robimy czemu nie widzimy tych dobrych wartości
i nie wpajamy ich w innych ?