Translate

piątek, 29 lipca 2011

`. Miłość Po Kres .♥ Kocha na zawsze .♥ - Zraniona miłość.

`. Wiersz o prawdziwej miłości.. o tym jak strasznie go kochała ... o tym ile dla niej znaczył.. o tym jaki był.,

  ``. Miłość Po Kres ``. 
Była to bardzo wspaniała dziewczyna ,
często powtarzał: Ty moja jedyna ,
bała się najgorszego, że kiedyś ją porzuci...
Nie będzie chciał jej znać - ich czas nigdy nie wróci...
Wiedziała, że wtedy życia by nie miała
Nie dałaby rady... Za mocno kochała ,.
Po jakimś czasie nie tak samo było...
Zero jego wyznań... Coś się w nim zmieniło...
Coraz rzadziej się z nią spotykał.
Gdy mówił: Kocham, wzroku jej unikał.
Czuła jakby była z obcą osobą..
Czegoś się bała, nie była sobą..
Przytuliła go mocno,
Mówiła: Kochanie...
Nie sadziła, że dziś nastąpi ich pożegnanie...
Zaczął mówić coś...: Wiesz, mam Cię dość
Ona milczała, tylko łza cichutko.
Po jej policzku spływała..,
Mówił, że pokochał inną już..,
Nie wiedział, że dziewczynie..,
Właśnie wbijał w serce nóż.,
Siedziała sama myśląc o tym co się stało..
Nie mogła uwierzyć... tak ją to zabolało..
Do domu wracać nie chciała...
Poszła na skarpę... miejsce które tak bardzo lubiła...
Miejsce... Gdzie wszystkie swe smutki i żale wylewała...
Myślała czy teraz jest z tą dziewczyną...
Czy do niej też mówi: jesteś tą jedyną, ?
Zranił tak bardzo jej małe serce...
Przyrzekła, że nie da się zranić nikomu więcej...
Następnego dnia jego ujrzała..,
Uśmiechniętego z nią idącego i nagle się zaśmiała..,
Wszystkie wspomnienia szybko wracały...
I znowu do oczu jej łezki napływały...
Poszła do domu..
Sięgnęła do szafki z lekarstwami...
Wzięła wszystkie tabletki..
I uciekła trzaskając drzwiami..
Chciała umrzeć w miejscu
Gdzie kiedyś z nim była...
Poszła na skarpę i własnym oczom nie wierzyła...
Słyszała jego piękne wyznania
Płakała i była już bliska skonania...
Mówił: jej naprawdę nigdy nie kochałem...
To na Ciebie jedyną całe życie czekałem...
Tak ją te słowo mocno zabolało ,
Upadła na ziemię, nie wiedząc co się stało,
Wyrzucała sobie swoją naiwność...
Wierzyła gdy mówił: to musi być miłość...
Otworzyła oczy i zobaczyła ją...
Patrzyła na nią i pomyślała ,
Że to ta sama dziewczyna .
Która jej ukochanego odebrała...
Zerwała się nagle i biegła przed siebie .
Krzyczała: nienawidzę Cię! Nie wybaczę Ci tego!
Zabrałaś mi wszystko... mojego kochanego!
Więcej powiedzieć nie zdołała ,
Wyjęła tabletki...
I jedna za drugą łykała...
Krzyknęła tylko:
Boże wiesz jakie jest moje marzenie...
posiedzę, poczekam na jego ,
spełnienie...
Poczuła się senna... co chwilę upadała...
Zobaczyła tego, któremu cała się oddała...
Próbował wziąć na ręce...
Mówiła: nie dotykaj mnie nigdy więcej!
Oczy jej się zamykały...
Tylko usta te same słowa powtarzały...
Nigdy mnie nie kochałeś... Zbędne nadzieje mi dawałeś...
I coraz ciszej i wolniej mówiła...
Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła...
Patrząc na niego powiedziała:
Nie zapomnij mnie... I tak kocham Cię...
Mimo że mnie skrzywdziłeś i życie moje w piekło zmieniłeś...
I on zapłakał nagle... słysząc jej wyznanie...
Odchodziła powoli... nie wiedząc co się stanie...
Czekała na chwilę... W której jej serce bić przestanie...
On chodził niespokojny, wyrzucając z siebie...
Że to przez niego ona chce być teraz w niebie ,
Opadło jej ciało... serce bić przestało...
On gdy to ujrzał rozpędził się, i skacząc ze skarpy zawołał: kocham
Cię!

A z jej martwego ciała, po policzku ostatnia łza poleciała...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz